Lyrics

Siedzę i patrzę w kominek drugą czy trzecią godzinę
Jeśli tym razem nie jebnie, nie żyję, albo się wezmę zawinę
Nieprzeczytane, wszystkie to pilne, tutaj to trzeba Hedwigę
Siedzę i czytam te posty debilne, aż stęskniłem się za Quebonafide
Sezon na wdech i wydech, na mnie jest tees z napisem "Lider"
To mi zerwało relacje, tak jakby pochłonięte przez Katrinę
Jestem w środku cyklonu i cyklu, ja już nie stoję na fyrtlu, byczku
Teraz to jadę do spodu, lorem ipsum richtung
Nadal ten sam jеst pełen focus, niebiеskie źrenice topią się we łzach
Mógłbym taktykę zmienić na autobus, przyjąć minimum i nie wstać
Wszędzie pytają o dowód, prokuratura mnie wzięła za powód
Ja się powoli topiłem, robiłem powódź, która zalała osiedla
Fura bez dachu, ja i kolega po fachu (wrum, wrum)
Dla mamy przyjaciel, ale to mógł być też zawód
Zanim się jebnę do piachu, pościeli wyro mi kaszmir
Nie sypcie na mnie brokatu, bez tego świecę jak Nowy Jork
To nowy port, dobijam z głębokiej wody
Rano tran, potem siłka, wpierdalam się na obroty
Mój menago otwarty ma Excel, wiesz, non-stop wpisuje tam kwoty
Mój menago to mój przyjaciel, wiem, że za chuja mnie nie przerobi
Czasami zakładam maskę jak Tobi, ale ona wie co pod nią
Czasami lubię to robić w slow-motion, a czasami jechać na ostro
Parę lat teraz to byłem zielony jak Osbourne, albo jak Boston Celtics
Chodź stąd, chodź się ze mną pieprzyć
Nie, nie, nie, nieważne gdzie, wezmę Cię w dowolnej lokalizacji
Zaraz półtorej dekady jak myślę barsami, a śmieje się ten, co się śmieje ostatni
Każda dojebana płyta potrzebuje kontynuacji
Choć na jedynce skrzecze jak pierdolony pterodaktyl
Moja obecność się kończy aferą, nie fifa-rafa, tylko bandolero
Czarna perła pod moją banderą, Ty możesz mi wyczyścić pokład
Czyli swój sufit, ja żyję bez żadnych oznak, tutaj się tworzy historia
Nie na Insta story, dałem temu serce jak Owsiak (STAYPE)
Written by: Jan Myszka, Mateusz Myszka, Szymon Sedrowski
instagramSharePathic_arrow_out