jadę nie patrzę

Dzwoni do mnie wujek cham, mówi że ma dwie oferty

I nie dźwignie tego sam, wchodzimy po dwie koperty

Więc po jakieś 200k, zwróci się w parę miesięcy

A jeśli nie to i tak, ciągle gramy te koncerty

Ruszamy w drogę, jadę, nie patrzę

Pod nogami kłody, idzie jak po maśle

Duszę to w sobie, kłuje mnie w klatce

Mercedes pędzi, auto nie gaśnie

Dobrze to pachnie

W końcu zaczęło to grać na wypasie

Dobrze to pachnie

Dobrze to pachnie

Zgaduję hasło, jak kalambury, to cztery cyfry, nie może być trudny

Pieprzony iPhone, pieprzone bzdury, mam na tej rolce, staję się głupszy

Inspiracje, bo nie mam TikTok, jakiś tam viral, bo ktoś tam kliknął

Wpadł mi kwit, lol

Niech się tam bawią, byle z korzyścią, jadę, nie patrzę

Jadę, nie patrzę jaki mam zasięg

Jadę, nie patrzę co tam gadają i piszą

Żyjemy w innym świecie niż oni, w innym niż wszyscy myślą

Jadę, nie patrzę, czy mnie słuchają

Jadę, nie patrzę, czy mnie ktoś sprawdził i kupi

Lecę normalnie

Lecę dla moich ludzi

Jadę, nie patrzę jaki mam zasięg

Jadę, nie patrzę co tam gadają i piszą

Żyjemy w innym świecie niż oni, w innym niż wszyscy myślą

Jadę, nie patrzę, czy mnie słuchają

Jadę, nie patrzę, czy mnie ktoś sprawdził i kupi

Lecę normalnie

Lecę dla moich ludzi

Dalej, dalej nogi gadżeta

Nalej, nalej, ona poczeka

Publika głodna, jest dzisiaj ognia

Dajmy im morda, tu płonie scena

Tu płonie trawa, typ ma arsenał

Widzę, że się przygotował

Kocham tych ludzi, bo jutro niczego nie będą żałować

Moonlight, sekta świrów robi pogo

Kurwa, wszyscy się zderzyli z sobą

Ultra, zróbcie ultra wielkie koło, ej

Jadę, nie patrzę, jadę, nie patrzę, jadę, nie patrzę

Moonlight, sekta świrów robi pogo

Kurwa, wszyscy się zderzyli z sobą

Ultra, zróbcie ultra wielkie koło, ej

Jadę, nie patrzę, jadę, nie patrzę, jadę, nie patrzę