Lyrics

Wszystko znowu się rozpływa przy załamaniach światła
Faluje dywan i oddycha ściana, taka faza pcha nas do zamglonego świata
Gładko jak atłas poruszam się jak w snach, halucynacja nami włada
Dobra wibracja, na wojnach znów zajawa, jak w tamtych czasach za dzieciaka
A do których często wracam, gdy świat mnie przytłacza
Oh, ukryty sens w tych trackach to szukać lepszego siebie
Next gen rozkminiania w tym zajechany świecie, który ogon swój zjada
Więc zadbaj o miejsce lepsze, osiedlowy Harvard nauczył mnie zbyt wiele
Aa zbyt wiele ziom, ja lewituję ponad tą ziemią
Ciągle na blokach, to mordo mój rejon
Czasem no contact i zaprawiam chemią
Wolę luz jointa, tu odmiawiam yeyo
Robimy rollam, zwolnione tempo
Najlepsza opcja, by poczuć się rzeźko
Odpalaj lonta, niech jebnie cię flavor
Podaj to, obczaj, to halun jest, elo (co?)
Halucynacja nas ciągle nakręca
Halucynacja nas ciągle nakręca
Halucynacja nas ciągle nakręca
Obrazy tu zamieniam w zwrotki
Lecz chwilę tu teraz mam stand-by, złudzenia
To prosto z mej głowy jak ramp, psychonautrap tak sobie odjeżdzam
Dziś nie pytają mnie o nic, bo chwilę mam stand-by
Złudzenia prosto z mej głowy, ta halucynacja nas ciągle nakręca
Okej, każde moje słowo token
Wchodzę z Barbie na blockchain, okej
Kręci mną jak, kręci mną jak jockey
Kręcę tym jak Disc Jockey, okej
Tutaj nie kończy się tak jak, tak jak ten totem
Skłębiam wełnę, wchodzę w to głębiej tak jak ten czopek
Zgłębiam pustkę i wiem, że jestem głupcem
Fraktale wiją się jak muszla, to tylko ustęp
Kiedy nie trafia mnie szlag, trafia mnie durszlak
Chyba zawiesił mi się kwas tam na sznurkach
Młody, młody, młody sułtan
Daleko zawieszona półka, rtęci słupek
Bawisz się nim jak kotek, widzę las wijących dupek
Zbierali drewno na potem, na pewno, na sto procent
Jak ta koszulka, to gówno zdjęło ze mnie klapki (i nie tylko)
Written by: Mikołaj Dudzic
instagramSharePathic_arrow_out