Lyrics

Próbowała mi wmówić to, że jestem nikim, pozbawić ambicji
Żebym z nią zamulał i poszedł do tyrki na korposzczura
Ściągnąć mnie z góry z powrotem na chodniki
Chyba po to, żeby bezpieczniej się czuła
Ja kurwa nie wierzę tej fikcji, nie mogę wierzyć tej fikcji
To jebana bzdura, odrywam ją z życia jak ona na jamie se kawałek pizzy
Jak połowę pixy, pierdolę netflixy, odpulam zaborcze księżniczki
Idę podbijać świat (jebać), muszę podbijać świat
Ja biorę to w łapy, nie umiem inaczej, biorę życie na klatę
Mam swój własny patent, z daleka od afer
Realizuję pasję i gonię ten papier bez systemu macek
Czasem ponosi balet, uważam na bombę jak saper
Zeby nie rozjebał mi bani matex, żeby nie pozostał krater
Ja zawsze ambicje to wielkie miałem
Szczere intencje same
Upadam, wstaję i wykonuję zadanie
Szmato nie dostaniesz flower, co najwyżej galę
Precyzyjnie podane tak jak w mundialu finale
Życie kwaśne to smak whisky sour
Power (power, power, po-power)
Written by: Boris Kranzky, Kamil Kosiński
instagramSharePathic_arrow_out